Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
Może innym razem pomówimy o tych dzieciństwach?
- Bawiliśmy się fajnie, nie można powiedzieć - wtrącił Felek.
Szretter milczał. Jedyny z obecnych nie usiadł i dalej stał z nogą opartą o kamień, podpierając pięścią brodę. Chybotliwy płomyk świecy oświetlał jego suchą, pociągłą twarz, cień całej sylwetki, wyogromniony i w ramionach przełamany, rzucając na mur z tyłu i na sklepienie w górze. Cisza tutaj była tak pusta i zamknięta, jaka się zdarza tylko pod ziemią. Gdzieś bardzo daleko i także jakby pod ziemią przetoczył się głuchy odgłos grzmotu.
- Burza - szepnął Marcin. Znowu zagrzmiało.
- Cholera! - mruknął Felek. - Zupełnie, jakby z armat walili, nie?
Wszyscy poczęli nasłuchiwać
Może innym razem pomówimy o tych dzieciństwach?<br>- Bawiliśmy się fajnie, nie można powiedzieć - wtrącił Felek.<br>Szretter milczał. Jedyny z obecnych nie usiadł i dalej stał z nogą opartą o kamień, podpierając pięścią brodę. Chybotliwy płomyk świecy oświetlał jego suchą, pociągłą twarz, cień całej sylwetki, wyogromniony i w ramionach przełamany, rzucając na mur z tyłu i na sklepienie w górze. Cisza tutaj była tak pusta i zamknięta, &lt;page nr=74&gt; jaka się zdarza tylko pod ziemią. Gdzieś bardzo daleko i także jakby pod ziemią przetoczył się głuchy odgłos grzmotu.<br>- Burza - szepnął Marcin. Znowu zagrzmiało.<br>- Cholera! - mruknął Felek. - Zupełnie, jakby z armat walili, nie?<br>Wszyscy poczęli nasłuchiwać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego