w rudawy odcień i ta sama złocistość okrywała jej ręce i ramiona. Nos, pozbawiony klasycznej pospolitości, z lekka zadarty, pełen był dziewczęcego zdziwienia i przekory. Patrząc nań odczuwało się chęć przesunięcia po jego grzbiecie małym palcem. Tak, właśnie małym palcem. Kształt ucha i jego różowa przezroczystość przypominały włoską kameę, cyzelowaną na oczach podróżnika przez kapryjskiego artystę.<br>Usta Klary tylko na pozór pozbawione były wyrazu. Dopiero kiedy się rozchylały, zaczynały wabić wilgotną świeżością, stawały się pełne obietnicy, przyprawiały o zawrót głowy. Tak, dla ust Klary, dla jednego pocałunku można było zapomnieć o wszelkich więzach, obowiązkach, godności.<br>Opis szczegółów tej niepospolitej twarzy nie może