Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 50
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
z gruntu wątpliwe i podejrzane: tak scenariusz, jak morał.
Dlaczego bowiem wychowawczyni wchodzi bez ostrzeżenia na boisko, gdzie odbywa się mecz? Każdy wtedy ryzykuje.
Czy w ogóle winien jest chłopiec, który gra w piłkę wtedy, kiedy wolno i tam gdzie wolno? No i co to za pedagog, który od razu, na pewniaka, wskazuje tego, który jej zdaniem zasłużył na karę, chociaż nie ma innych dowodów niż argument "pewnie to znowu ty"? A jeśli w owej szkole w ogóle nie ma miejsca do gier ruchowych w czasie przerwy i każde kopnięcie piłki może skończyć się czyjąś "krzywdą", to znaczy tylko, że szkoła i
z gruntu wątpliwe i podejrzane: tak scenariusz, jak morał.<br>Dlaczego bowiem wychowawczyni wchodzi bez ostrzeżenia na boisko, gdzie odbywa się mecz? Każdy wtedy ryzykuje.<br>Czy w ogóle winien jest chłopiec, który gra w piłkę wtedy, kiedy wolno i tam gdzie wolno? No i co to za pedagog, który od razu, na pewniaka, wskazuje tego, który jej zdaniem zasłużył na karę, chociaż nie ma innych dowodów niż argument "pewnie to znowu ty"? A jeśli w owej szkole w ogóle nie ma miejsca do gier ruchowych w czasie przerwy i każde kopnięcie piłki może skończyć się czyjąś "krzywdą", to znaczy tylko, że szkoła i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego