znajomościom pana Lenka zyskałem dobrą opinię w środowisku, a co najważniejsze, wreszcie któregoś dnia zaproponowano mi studia na wydziale malarskim w Toruniu. Postanowiłem, że zerwę z reklamą i zajmę się przygotowaniami do egzaminów, co czyniłem w głębokiej tajemnicy przed rodziną, a zwłaszcza przed wujem Antosiem, który tego rodzaju haniebnej schizmy na pewno by nie zaakceptował, nie zniósł.<br>Przesiadywałem do późnych godzin nocnych w domu obok galerii, kończyłem projekty pod kuratelą pana Lenka, który z ojcowską niemal miłością pochylał się nade mną, doradzał i ukierunkowywał moją pracę. <br>Ale w tym samym czasie obudziła się we mnie nieufność, odżyły ciemne wspomnienia sprzed lat. Kiedy pan