Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Twórczość
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1968
na swych wyciągniętych łapach drewnianą tacę na bilety wizytowe, te, które się "rzuca" nie zastawszy państwa w domu albo gdy się wizytę chce nie tyle złożyć, ile zamarkować. Ale za mojej pamięci nikt już nikomu na wsi biletów nie rzucał, nie miał więc na co niedźwiedź czekać w przedpokoju. Zresztą na pewno był na miejscu w wielkim wejściowym hallu rydzyńskiego zamku, ale w niewielkim przedpokoju lubońskim nie byłby się w ogóle zmieścił. Toteż stał w pokoju mojej ciotki, gdzie zdawał się razem ze swą pustą tacą trzymać straż u drzwi kaplicy. Bo z tego właśnie pokoju dwa czy trzy schodki (nie pamiętam) prowadziły
na swych wyciągniętych łapach drewnianą tacę na bilety wizytowe, te, które się "rzuca" nie zastawszy państwa w domu albo gdy się wizytę chce nie tyle złożyć, ile zamarkować. Ale za mojej pamięci nikt już nikomu na wsi biletów nie rzucał, nie miał więc na co niedźwiedź czekać w przedpokoju. Zresztą na pewno był na miejscu w wielkim wejściowym hallu rydzyńskiego zamku, ale w niewielkim przedpokoju lubońskim nie byłby się w ogóle zmieścił. Toteż stał w pokoju mojej ciotki, gdzie zdawał się razem ze swą pustą tacą trzymać straż u drzwi kaplicy. Bo z tego właśnie pokoju dwa czy trzy schodki (nie pamiętam) prowadziły
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego