Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 11.98
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
ze zdumieniem, gdy bez przerwy chichotała i klepała po plecach naszych weselnych gości. Bez tremy czy odrobiny strachu, zachowywała się tak, jakby nie było to wesele na 120 osób, tylko balanga w gronie jej przyjaciółek. Pamiętam, jak dostałem ataku śmiechu, gdy scenicznym szeptem poinformowała zebranych, że weselny kurczak w młodości na pewno był kulturystą, bo taki jest żylasty... Kim ona jest? - pytałem sam siebie - moją żoną czy jakimś czarującym, nieznośnym dzieciakiem?
Od czasu naszego ślubu pracowałem na dwa etaty. Życie z moją żoną i dogadzanie jej na każdym kroku było najbardziej pracochłonną rzeczą jaką kiedykolwiek robiłem. Byłem jej kochankiem, mężem, pielęgniarką i kocią
ze zdumieniem, gdy bez przerwy chichotała i klepała po plecach naszych weselnych gości. Bez tremy czy odrobiny strachu, zachowywała się tak, jakby nie było to wesele na 120 osób, tylko balanga w gronie jej przyjaciółek. Pamiętam, jak dostałem ataku śmiechu, gdy scenicznym szeptem poinformowała zebranych, że weselny kurczak w młodości na pewno był kulturystą, bo taki jest żylasty... Kim ona jest? - pytałem sam siebie - moją żoną czy jakimś czarującym, nieznośnym dzieciakiem? <br>Od czasu naszego ślubu pracowałem na dwa etaty. Życie z moją żoną i dogadzanie jej na każdym kroku było najbardziej pracochłonną rzeczą jaką kiedykolwiek robiłem. Byłem jej kochankiem, mężem, pielęgniarką i kocią
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego