stworki. Nie prowadziłem żadnych doświadczeń czy badań nad mikroorganizmami wodnymi. Ja po prostu patrzyłem i starałem się zrozumieć, co dzieje się pod mikroskopem z moimi stworzonkami. Mnie obchodziła moja trzoda i moje Brzuchacze, Przypłaszczone, Tłuściochy i jeszcze jak je tam ponazywałem. Nie protestowałem jednak, przyobiecałem tylko, że wpadnę do apteki na pewno przy okazji następnego pobytu w mieście i pożegnaliśmy się. <br>Baśka, kiedy już byłem za drzwiami, przykazała mi po matczynemu: <br>- No, ale żeby mi tylko tak nie było jak poprzednio, że nie przychodzisz i nie przychodzisz. Wiem, że byłeś w mieście. Jurek cię widział, tylko nie wiedział, czy można cię poznać