miałby być chory? - odburknęła matka z niezadowoleniem, że<br>ktoś się wtrąca w jej życie, i to aż do bólu. Lecz aby nie urazić<br>przewoźnika, odwróciła bieg rozmowy: - A pan na którym brzegu mieszka?<br> - Różnie - odparł, jakby strzepnął coś z siebie.<br> - Jak to? - zdziwiła się matka.<br> - Gdzie przed nocą przybiję. Raz na tym, raz na tamtym.<br> - Ale dom gdzie pan ma?<br> - Mówię, raz na tym, raz na tamtym brzegu.<br> - To nie ma pan żony, dzieci?<br> - Żeby żonę, dzieci mieć, trzeba by na tym czy na tamtym brzegu<br>osiąść. A jak tu osiąść, kiedy musi się jeździć. Marynarzem miałem być,<br>to na ziemi już nie