wśród uroków bezczynu<br>Natrafiał dłonią, Boga szukającą,<br>Na gniazdo ptasie lub kwiaty jaśminu.</><br><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>W PRZEDDZIEŃ SWEGO ZMARTWYCHWSTANIA</><br><br>W przeddzień swego zmartwychwstania, w przeddzień żywota<br> Bóg, leżąc w mogile, żmudne liczy chwile.<br>A przykuła go do ziemi ciała ciężkota.<br> Śmierć mu w oczy wieje, a on samotnieje.<br> I śni mu się na wprost lica<br> Betlejemska błyskawica<br> I żłób i siano.<br><br>I śni mu się brzeg jeziora ozieleniały,<br> A smuga od łodzi po jeziorze chodzi,<br>I śnią mu się owe gaje, co tak szumiały,<br> Choć gajom boleśnie być marami we śnie!<br> A to wzgórze, to oliwne,<br> We wspomnieniu takie dziwne,<br> Takie dalekie!<br><br>I śnią