Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
wczesnym świtem leciałem tędy w piekielnym dmuchu i wilgoci znoszonych ze szczytów fal, kłębów piany w nieznane - na północ.
Radość rozrywa pierś, upajam się ślizgiem na małej falce i łopotaniem wolnych lików żagli. Rozmach zaplanowanej drogi, upojność lotu w nieskończoności przestrzeni, radość istnienia. Drę się z całych sił, aż oczy nabiegają łzami. Nie są to jednak łzy żalu, jakie kręciły się mi, gdy za horyzontem niknęły Hawaje. Hawaje najpiękniejsze, Hawaje moja miłość.
- Hej, nordowy, nordowy! Nieś nas do domu. Hej, nordowy i westowy, nie zapominajcie o swej dziatwie. Na East. Na East ku ciepłym brzegom Kalifornii, tam gdzie czeka keja i
wczesnym świtem leciałem tędy w piekielnym dmuchu i wilgoci znoszonych ze szczytów fal, kłębów piany w nieznane - na północ.<br> Radość rozrywa pierś, upajam się ślizgiem na małej falce i łopotaniem wolnych lików żagli. Rozmach zaplanowanej drogi, upojność lotu w nieskończoności przestrzeni, radość istnienia. Drę się z całych sił, aż oczy nabiegają łzami. Nie są to jednak łzy żalu, jakie kręciły się mi, gdy za horyzontem niknęły Hawaje. Hawaje najpiękniejsze, Hawaje moja miłość.<br> - Hej, nordowy, nordowy! Nieś nas do domu. Hej, nordowy i westowy, nie zapominajcie o swej dziatwie. Na East. Na East ku ciepłym brzegom Kalifornii, tam gdzie czeka keja i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego