całe tomy. Warto odnotować trafne spostrzeżenie Kornela Makuszyńskiego: "... z lewej Giewont, z prawej Gubałówka, a w środku deszcz". Tej prawdy oczywistej doświadczają stali bywalcy tatrzańskiej stolicy, zwłaszcza latem. Całymi bowiem dniami, a nawet tygodniami potrafi siąpić, lać i mżyć na zmianę, a zdarza się, że i śnieg przyprószy. Zziębnięci goście naciągają swetry i kurtki; tłumnie okupują słynne oraz mniej znane lokale, zamieniając powietrze górskie (nasycone spalinami) na tytoniowo-kawowe.<br>Przed wiekiem były bardzo modne cukiernia Płonki (słynne kremówki) i restauracje: w hotelu "Morskie Oko" (niektórym wystarczało zamiast autentycznego górskiego (i u Karpowicza) dziś, po przeróbkach, słodki koktajlbar). Stanowiły one centrum spotkań