Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
ogniska. Wyciągnął zatknięty w ziemię patyk, na którym skwierczał płat pieczonego mięsa.
- Chcesz?
Magwer lekko pokręcił głową.
- Pić.
Doron odłożył pieczeń. Sięgnął po bukłak z wodą, spróbował, czy jest dostatecznie zimna i przykucnął obok Magwera. Ale oczy młodzieńca już się zamknęły, oddech wyrównał, usta lekko rozchyliły. Magwer znów usnął. Doron naciągnął mu derkę po nos, sam zabrał się do jedzenia.
*
- Dlaczego mnie uratowałeś, Liściu?
Magwer obudził się o świcie następnego dnia. Doron też już nie spał. Zdążył przynieść wodę ze strumienia, rozdmuchać żar ogniska. To była dobra pora, żeby wszystko chłopcu opowiedzieć. Rankiem umysł człowieka szybciej odnajduje słowa, by opisać zaszłe
ogniska. Wyciągnął zatknięty w ziemię patyk, na którym skwierczał płat pieczonego mięsa.<br>- Chcesz?<br>Magwer lekko pokręcił głową.<br>- Pić.<br>Doron odłożył pieczeń. Sięgnął po bukłak z wodą, spróbował, czy jest dostatecznie zimna i przykucnął obok Magwera. Ale oczy młodzieńca już się zamknęły, oddech wyrównał, usta lekko rozchyliły. Magwer znów usnął. Doron naciągnął mu derkę po nos, sam zabrał się do jedzenia.<br>*<br>- Dlaczego mnie uratowałeś, Liściu?<br>Magwer obudził się o świcie następnego dnia. Doron też już nie spał. Zdążył przynieść wodę ze strumienia, rozdmuchać żar ogniska. To była dobra pora, żeby wszystko chłopcu opowiedzieć. Rankiem umysł człowieka szybciej odnajduje słowa, by opisać zaszłe
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego