wydał ostatnie dwanaście groszy na pół bochenka razowca. Ojciec przy pożegnaniu dał mu na <page nr=136> bilet powrotny i parę złotych na tymczasem. "Ciotka - mówił - z pewnością pomoże, zupy czy kawy nie odmówi.gdyby nie chciała, to napisz, zaraz przyślę. " Ale Szczęsny nie pisał. Zaciął się, że na żadną pomoc rodziny nie naciągnie, urządzi się sam albo zginie, jeśli nic nie jest wart.<br>Zjadłszy razowiec włóczył się dalej głodny po mieście, dzień i drugi, a trzeciego dnia dostał eksmisję. Wujcio stracił nadzieję, że Szczęsny znajdzie pracę, i nader poważnie wyprosił go z fotela: Ciotka zaoponowała, że na taki mróz nie można, niech przynajmniej