Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
Pukacz też się szczerzył, masując pięść.
- Idź, wiedźminie - zawarczał. - Idź do niego, skoro cię wzywa. Ja poczekam. Bo przecież to tędy będziesz musiał wracać.
Jaskinia, do której wszedł, o dziwo, pełna była światła. Przez otwory w jeżącym się od sopleńców sklepieniu wpadały krzyżujące się słupy jasności, wydobywające ze skał i naciekowych formacji feerię blasków i kolorów. W powietrzu wisiała tu nadto płonąca jasnością magiczna kula, wspomagana refleksami kwarcu w ścianach. Mimo całej tej iluminacji kraniec jaskini ginął w mroku, w perspektywie kolumnady stalagnatów czaiła się czarna ciemność.
Na ścianie, którą natura wręcz przygotowała do tego celu, powstawało właśnie olbrzymie naskalne malowidło
Pukacz też się szczerzył, masując pięść.<br>- Idź, wiedźminie - zawarczał. - Idź do niego, skoro cię wzywa. Ja poczekam. Bo przecież to tędy będziesz musiał wracać.<br>Jaskinia, do której wszedł, o dziwo, pełna była światła. Przez otwory w jeżącym się od sopleńców sklepieniu wpadały krzyżujące się słupy jasności, wydobywające ze skał i naciekowych formacji feerię blasków i kolorów. W powietrzu wisiała tu nadto płonąca jasnością magiczna kula, wspomagana refleksami kwarcu w ścianach. Mimo całej tej iluminacji kraniec jaskini ginął w mroku, w perspektywie kolumnady stalagnatów czaiła się czarna ciemność.<br>Na ścianie, którą natura wręcz przygotowała do tego celu, powstawało właśnie olbrzymie naskalne malowidło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego