Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
groźny w swoim psim zakochaniu, zwłaszcza że bez trudu przesadzał wysoką palisadę. Z upartą cierpliwością krążył dokoła Nory, trzymając się z daleka jak gdyby czekał na jej przyzwolenie. Te zaloty trwały dość długo, aż naraz, pewnego dnia, gdy weszliśmy do ogrodu, ujrzeliśmy przerażający widok: Neptun źle widocznie odmierzył skok i nadział się na pal częstokołu. Nikt nie usłyszał jego skowytu i rozpaczliwego, zapewne, wołania o pomoc. Biedny pies poniósł męczeńską śmierć w oczach bezradnej kochanki. Gdy grzebaliśmy Neptuna pod starą karelską brzozą, Nora wyła cicho i żałośnie, a potem schowała się w budzie i przez dwa dni nie tknęła pożywienia. Kiedy zbliżałem
groźny w swoim psim zakochaniu, zwłaszcza że bez trudu przesadzał wysoką palisadę. Z upartą cierpliwością krążył dokoła Nory, trzymając się z daleka jak gdyby czekał na jej przyzwolenie. Te zaloty trwały dość długo, aż naraz, pewnego dnia, gdy weszliśmy do ogrodu, ujrzeliśmy przerażający widok: Neptun źle widocznie odmierzył skok i nadział się na pal częstokołu. Nikt nie usłyszał jego skowytu i rozpaczliwego, zapewne, wołania o pomoc. Biedny pies poniósł męczeńską śmierć w oczach bezradnej kochanki. Gdy grzebaliśmy Neptuna pod starą karelską brzozą, Nora wyła cicho i żałośnie, a potem schowała się w budzie i przez dwa dni nie tknęła pożywienia. Kiedy zbliżałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego