akompaniatorem, któremu z Weilla wychodziły jakieś czardasze i cały czas starałam mu się przekazać ducha Brechta, wytłumaczyć jak powinna brzmieć muzyka Weilla, nie miałam innych zajęć, uczestniczyłam we wszystkich imprezach towarzyszących, przewidzianych w programie zjazdu.<br>Było tam chyba z 1000 młodych osób, nadziei ich socjalistycznych ojczyzn, z czego najwięcej tych nadziei było ze Związku Radzieckiego. Z nadziejami z Polski nie miałam w ogóle do czynienia. My z Emilianem byliśmy przywiezieni do występowania i na tym koniec. Oni mieli spotkania robocze, seminaria, wykłady, instruktaże, konferencje, my - przyjemności, wycieczki, dyskoteki, bale (zabronione dla nadziei z Wietnamu), wspólne posiłki, (podawane radzieckim nadziejom w osobnej