dwie strefy. Pierwsza to my: "Nord", jego zawartość i wszystko, co znajduje się w promieniu, powiedzmy, dwudziestu metrów. Druga to wszystko, co znajduje się na zewnątrz. Nie wiemy nic. Czasami tylko dobiegają z niej ostrzegające odgłosy: Jestem, idę, miażdżę, nie widzę nic... To statki.<br> Mija niedziela. Trochę deszczu ze złudną nadzieją, że to zapowiedź oczyszczenia się atmosfery. W zupełnym braku widoczności "Nord" idzie kursem 300 pod małym, znów zaczynającym się rozlatywać fokiem. Mila za milą, godzina za godziną, pod wiatr, pod fale, przeciwko żywiołowi, przeciwko losowi.<br> Idziemy więc na północ ku jeszcze bardziej chłodnemu obszarowi, ku rejonowi, gdzie mgły zapewne są