imprezy nastawionego Stefana. Ten wprawdzie nie miał, tak jak Włodek, obiekcji natury moralnej, miał za to pewne doświadczenie życiowe, które kazało mu żywić drobne wątpliwości co do rezultatów przestępczych poczynań. Jego sytuacja finansowa jednakże prezentowała się tak, że dla polepszenia jej był gotów na wszystko, a tak jak reszta zespołu nadzieje pokładał w konkursie.<br>- Co wam do łba strzeliło, żebym ja kretyna musiał z siebie robić na stare lata - mamrotał gniewnie, żegnając się wylewnie z Barbarą po raz ósmy przed wagonem pocztowym pociągu do Ostrołęki. - Do widzenia, do widzenia... Kobieto, oni mieli rację, te drzwi się rzeczywiście od zewnątrz nie otwierają