na takie g..., bo by mi mogły się oczy popsuć"</>. Poza tym, gdy już ochłonął, doszedł do wniosku, że w końcu sam sobie jest winien. I że będzie się cieszyć, jeżeli ta cała "przygoda" skończy się tylko na tym, ponieważ mógł przecież złapać jakiegoś "syfa" albo i co gorszego. Owszem, najadł się wstydu, jak nigdy w życiu, ale będzie to dla niego nauczką na przyszłość, że pasażerka rzecz święta i jako taką, choćby nie wiadomo jak kusiła, należy ją traktować. Z tych to powodów zrezygnował z dochodzenia roszczeń, unikał kursów na ulicę X. i postanowił o całej sprawie jak najszybciej zapomnieć.<br><br><tit>Trwały ślad