Beacie, żeby zaczęła zarabiać ciałem. Była ładna, młoda i świeża , toteż szkoda im było oddawać ją jakiemuś Turkowi do taniego burdelu. Dziewczyna została call-girl, czyli prostytutką dyżurującą przy telefonie, która przyjmuje u siebie albo jeździ do klienta.<br>Miała szczęście, jeżeli w ogóle można powiedzieć, że ma się szczęście, wykonując najstarszy zawód świata. Ale Beaty nikt nie gwałcił, nie bił, nikt nią nie poniewierał. Oddawała swoim "opiekunom" połowę zarobków. Z tego, co zostawało jej po odliczeniu czynszu i kosztów utrzymania, mogła jeszcze trochę odłożyć. I systematycznie, co miesiąc odkładała.<br>Po pięciu latach zrobiła się z tego niezła sumka i dziewczyna postanowiła wrócić do