do Staniławowa na gościnne występy, w towarzystwie słynnego tragika, Romana Żelazowskiego.<br>Z tych doświadczeń umiał korzystać młodziutki adept aktorstwa, Wojciech Brydziński. Umiał też korzystać z koleżeńskiej pomocy swego przyjaciela, niebawem wsławionego aktora, Aleksandra Zelwerowicza, gdy obaj dostali się na scenę w Łodzi. Umiał przede wszystkim zdobywać doświadczenie w jednym z najświetniejszych teatrów: nowoczesnych, na scenie krakowskiej, za dyrekcji Józefa Kotarbińskiego. Grał tutaj poetę w wystawionym wtedy "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego. Wkrótce potem objął dwie niewielkie role w opracowanej przez twórcę "Wesela", pierwszej w Polsce integralnej inscenizacji, najświetniejszego dramatu polskiego romantyzmu: "Dziadach" Adama Mickiewicza. Bardzo interesująco opisał ten okres pracy Brydzińskiego, S. W