Ja ci w te spodnie, za motykę i do kartofli... A już było słychać, jak idą... Miałem szczęście, ten, cholera, działkarz nakopał wczoraj trochę kartofli i nie zabrał. Czort wie, może go kolka sparła? Przeszli koło mnie sztrajfą, jeden skręca ku mnie, a drugi "Los, los"- i pokazuje na te nakopane kartofle. No i prawda, że tego byś i za godzinę nie nakopał, a to może było pięć minut, a może i nie... A ty? - Zygmunt zwrócił się do Kolumba.<br>- Straciłem rozpylacz - walnął Kolumb na początek. Sprawozdanie przerywał mu Olo rewelacjami Osieckiego - wyraźnie chciał się pochwalić własną zapobiegliwością. Zygmunt słuchał uważnie