stale się tego nie doczekuje. Upada gdzieś kontemplacja, zjawiają się<br> <page nr=204><br> bezkierunkowe myśli, odciągające gdzieś obok... Potem mówi się: znów przegapiłam wiosnę... Otwieram okno i słyszę daleki dźwięk organów. Oni też przecież udają, też nie wytrzymują czekania na owoc kontemplacji... Popadam w jakąś drzemkę albo omdlenie i tylko męcząca myśl, żeby napić się kawy, jest z tamtej rzeczywistości, z rzeczywistości, którą przecież chciałam porzucić. Ktoś gra sonatę Arpeggione Schuberta, może to... skąd to? Mają tu radio albo ktoś puścił sobie adapter, utajony adapter na płyty kompaktowe, bo już nie umiał wytrzymać kontemplacji... A ja, głupia - nie wzięłam ze sobą komputera. Ta sonata