nie śmieszyły. Cierpienia jej były tak wielkie, <br>że żywiłam dla niej prawdziwe współczucie, choć, <br>prawdę powiedziawszy, spacer z nią był jeszcze gorszą <br>męką niż przygotowania do niego. Nie wolno mi było <br>usiąść, bo zmarznę... Nie wolno mi było biegać <br>ani bawić się piłką, bo się zgrzeję. Nie wolno <br>mi było napić się wody, bo może jestem spocona. A przy <br>tym ciocia Kazia nieustannie rozpinała i zapinała palto, <br>rozluźniała, zdejmowała i na nowo zawiązywała <br>szalik. I gdyby nie to, że od dawna nauczyłam się jeździć <br>na szybkonogim mustangu po najludniejszej ulicy miasta i doznawać <br>tysięcy przygód, spacerując spokojnie między sadzawką <br>a budką