Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
z rana łopatą. W tych warunkach ludzie często spóźniali się do roboty, która trwała uporczywie mimo mrozów i zamieci. Koleją szły często pługi śnieżne, aby uchronić pociągi od ugrzęźnięcia w zaspach. Zziębnięci robotnicy w każdej wolnej chwili wpadali do szopy, gdzie Jaśka warzyła wrzątek, aby się ogrzać i parząc wargi napić się kipiatku. Wodę czerpało się z przerębli, wykutych w tęgim lodzie, które przez noc zamarzały. Pracować trzeba było w grubych rękawicach, jeśli ktoś chwycił łom gołą ręką, zostawiał na żelazie naskórek. Wszyscy mieli twarze ogorzałe, sczerniałe od wiatru i mrozu, wargi spierzchnięte i popękane. A mróz trzymał trzydziestostopniowy, sierdzisty. Nawet
z rana łopatą. W tych warunkach ludzie często spóźniali się do roboty, która trwała uporczywie mimo mrozów i zamieci. Koleją szły często pługi śnieżne, aby uchronić pociągi od ugrzęźnięcia w zaspach. Zziębnięci robotnicy w każdej wolnej chwili wpadali do szopy, gdzie Jaśka warzyła wrzątek, aby się ogrzać i parząc wargi napić się <orig>kipiatku</>. Wodę czerpało się z przerębli, wykutych w tęgim lodzie, które przez noc zamarzały. Pracować trzeba było w grubych rękawicach, jeśli ktoś chwycił łom gołą ręką, zostawiał na żelazie naskórek. Wszyscy mieli twarze ogorzałe, sczerniałe od wiatru i mrozu, wargi spierzchnięte i popękane. A mróz trzymał trzydziestostopniowy, sierdzisty. Nawet
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego