Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
Złamany może nie, ale wybity na pewno - stwierdziła rzeczowo Baśka. - Cholerni faceci. Zakładasz dla takiego szpilki i potem, jak przyjdzie co do czego, musisz zrzucać buty i wiać na bosaka. Łamiesz palec - a oni mają pretensje, że nie chcesz iść na tańce. - Uśmiechnęły się obie blado. - Długo tu będziemy? - zapytała, nasączając spirytusem mankiet koszuli.
- Co najmniej do rana. - Odwrócił się nie bez żalu i sięgnął po odłożony do niszy pakunek. Odwiązał sznurek, wyciągnął najpierw lufę, a potem całego beryla. - Wygląda na to, że Darek zadbał o wszystko. Ale nie chcę ryzykować.
- Z amunicją? - Iza zerknęła znad ramienia swej pielęgniarki.
- Naboje są
Złamany może nie, ale wybity na pewno - stwierdziła rzeczowo Baśka. - Cholerni faceci. Zakładasz dla takiego szpilki i potem, jak przyjdzie co do czego, musisz zrzucać buty i wiać na bosaka. Łamiesz palec - a oni mają pretensje, że nie chcesz iść na tańce. - Uśmiechnęły się obie blado. - Długo tu będziemy? - zapytała, nasączając spirytusem mankiet koszuli.<br>- Co najmniej do rana. - Odwrócił się nie bez żalu i sięgnął po odłożony do niszy pakunek. Odwiązał sznurek, wyciągnął najpierw lufę, a potem całego beryla. - Wygląda na to, że Darek zadbał o wszystko. Ale nie chcę ryzykować.<br>- Z amunicją? - Iza zerknęła znad ramienia swej pielęgniarki.<br>- Naboje są
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego