Królowej, sunącą <br>w stronę budynku, taneczne podskoki ostrzyżonej dziewczynki <br>i falowanie trawy za prostokątem bramki. Wiatr? - pomyślał <br>z obojętnym zdziwieniem. Po południu może być burza... <br>Ale myśli były leniwe, nie wiążące pogody z planami <br>ucieczki, z ich ewentualnym fiaskiem czy tylko przesunięciem. <br>Odwrócił machinalnie głowę w kierunku, dokąd <br>poszła wychowawczyni, nawyk uczestnika prowadzonej od lat gry <br>w podchody.<br>Stała obok ławki i wyprostowanych grzecznie dziewczynek. <br>Pytała o coś. Właścicielka warkoczyków spojrzała <br>w jego stronę, jeżyk zachwiał się nagle, szarpnął <br>stojącą przy niej koleżankę w gwałtownym chwytaniu <br>równowagi, chyba przepraszał, bo minę miał z tych <br>cacy, a potem potrząsnął głową.<br>- ... nie, nikt