do Lucjana.<br>- Co, lepiej ci trochę?<br>- Tak, gorączka się zmniejszyła. Czy tylko wy jesteście w domu?<br>- Aha. Porozłazili się. Matka poszła do Miećka, ciekaw jestem, jak długo ten smarkacz będzie siedział.<br>- Pewnie niedługo, młody jest, to go zwolnią.<br>Zygmunt przeciągnął się i wyrzekł ze smętkiem:<br>- I powiedz tylko, jak życie nędznie się wlecze. Nic ciekawego, żadnej perspektywy, sama pustka i jałowizna. Pomyśl tylko, za parę dni idę do wojska. Jeśli była jaka nadzieja, że dojdę do równowagi, to teraz wszystko w łeb wzięło. Co ja tam będę robił? Zgłupieję do reszty. Żebym miał chociaż cień zainteresowania, ale przeciwnie, mam nienawiść do