Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
do Lucjana.
- Co, lepiej ci trochę?
- Tak, gorączka się zmniejszyła. Czy tylko wy jesteście w domu?
- Aha. Porozłazili się. Matka poszła do Miećka, ciekaw jestem, jak długo ten smarkacz będzie siedział.
- Pewnie niedługo, młody jest, to go zwolnią.
Zygmunt przeciągnął się i wyrzekł ze smętkiem:
- I powiedz tylko, jak życie nędznie się wlecze. Nic ciekawego, żadnej perspektywy, sama pustka i jałowizna. Pomyśl tylko, za parę dni idę do wojska. Jeśli była jaka nadzieja, że dojdę do równowagi, to teraz wszystko w łeb wzięło. Co ja tam będę robił? Zgłupieję do reszty. Żebym miał chociaż cień zainteresowania, ale przeciwnie, mam nienawiść do
do Lucjana.<br>- Co, lepiej ci trochę?<br>- Tak, gorączka się zmniejszyła. Czy tylko wy jesteście w domu?<br>- Aha. Porozłazili się. Matka poszła do Miećka, ciekaw jestem, jak długo ten smarkacz będzie siedział.<br>- Pewnie niedługo, młody jest, to go zwolnią.<br>Zygmunt przeciągnął się i wyrzekł ze smętkiem:<br>- I powiedz tylko, jak życie nędznie się wlecze. Nic ciekawego, żadnej perspektywy, sama pustka i jałowizna. Pomyśl tylko, za parę dni idę do wojska. Jeśli była jaka nadzieja, że dojdę do równowagi, to teraz wszystko w łeb wzięło. Co ja tam będę robił? Zgłupieję do reszty. Żebym miał chociaż cień zainteresowania, ale przeciwnie, mam nienawiść do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego