się do życia. Gwarantem tekstu staje się rzeczywistość. Skaza belferska? (pół życia Kott uczył studentów). Niekoniecznie. Już prędzej pewien trening, z młodości górnej, kiedy autor "Postępu i głupstwa" pisywał tygodniowo po kilka wojujących artykułów, recenzji, felietonów, o węglu, ślubach cywilnych, konduktorach radzieckich i wystawie obrazów socrealistyczych. Kto nie dotknął ziemi ni razu... Mniejsza teraz o charakter tych dotknięć, które z nich brudziły, a które były oczyszczeniem. Widownia teatru Kotta tamtych lat, kiedy jeszcze o tym wszystkim, więc i o teatrze, pisał, była naprawdę na placu publicznym. Żeby być słyszanym na placu publicznym, trzeba umieć mówić językiem ziemi. Styl Kotta, czysty i przejrzysty