Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
tylko to, zmartwiałem. Od otrzymania listu nie upłynęło Pół godziny. Przez ten cały czas w nieufności natężałem moje władze umysłowe, żeby zrozumieć, co się za słowami Campillego ukrywa. Lecz, jak widać, nie bacząc na nic wszystkie stare nadzieje odżyły, bo aż mnie zamroczyło na samą myśl, że przez ten list nic się nie zmieni.
Taksówka skręca na most, wjeżdża w podwórzec szpitalny, zatrzymuje się. Wchodzę w bramę i dzwonię do dyżurki. Nikt nie otwiera. Zaglądam do drzwi naprzeciw. Odsyłany z pawilonu do pawilonu i z piętra na piętro, trafiam nareszcie do wielkiej sali. Dusznej, ciemnej. Przemierzam ją powoli. Łóżek jest kilkanaście. Pod
tylko to, zmartwiałem. Od otrzymania listu nie upłynęło Pół godziny. Przez ten cały czas w nieufności natężałem moje władze umysłowe, żeby zrozumieć, co się za słowami Campillego ukrywa. Lecz, jak widać, nie bacząc na nic wszystkie stare nadzieje odżyły, bo aż mnie zamroczyło na samą myśl, że przez ten list nic się nie zmieni.<br>Taksówka skręca na most, wjeżdża w podwórzec szpitalny, zatrzymuje się. Wchodzę w bramę i dzwonię do dyżurki. Nikt nie otwiera. Zaglądam do drzwi naprzeciw. Odsyłany z pawilonu do pawilonu i z piętra na piętro, trafiam nareszcie do wielkiej sali. Dusznej, ciemnej. Przemierzam ją powoli. Łóżek jest kilkanaście. Pod
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego