dwoma er w imieniu, które, być może, wpłynęły na decyzję Nel, a tym samym na dalszy bieg moich spraw, może na całe życie, nie należy on do rzeczy.<br>Czarne trampki.<br><gap reason="sampling"><br>Miało to być tuż za rynkiem, ale w słotnym zmierzchu rynek z jedną latarnią był krążkiem mokrej pustki, wyłuskanym z nicości, tylko parę próżnych stoisk z desek mokło w deszczu po minionym targu, potem nie pamiętam, potem spadziste podwórko, szczekanie psa łańcuchowego, bury obłok mgły staczający się ze wzgórza na jakąś przybudówkę, gdyby tu mieszkać tak na zawsze na zawsze, zapamiętałem to drgnienie na pół zazdrości, na pół zgrozy, stęchła sionka