ja byłam wtedy niebywale żywotną, trzydziestoparoletnią kobietą tuż po urodzeniu dziecka. Reżyserował przedstawienie Andrzej Wajda. W czasie prób popatrywał na mnie z zakłopotaniem i mówił: "Krysiu, może byś włożyła na suknię jakieś bolerko, bo jesteś taka cielista" - co miało być delikatną aluzją, że jestem za tłusta. Zresztą dzięki temu, że nie bardzo byłam do Gizeli podobna, nauczyłam się czegoś, co potem ogromnie mi się przydało: w trakcie spektaklu przerzucałam się jakby z postaci w osobę, Krystynę Jandę, i natychmiast wracałam do postaci. Na pytanie partnera, ile mam lat, odpowiadałam: "dwadzieścia osiem", po czym wyskakiwałam z postaci, grałam prywatny komentarz do tej informacji