Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
do cholery, nie otwierasz? - syknął tuż przy
szybie. - Zaraz ci wszystko wyjaśnię...
Okno, zwolnione z haczyka, otworzyło się.
- Słuchaj, bracie - przemówił Wojciuch - wpuść mnie
do środka, zaraz ci wszystko wyjaśnię. Mnie tu skierował do
ciebie Hudec z Twardoszyna. Nazywasz się Duszak, prawda?
- Duszak, co nie ma być prawda.
Gospodarz, jeszcze nie całkiem uspokojony, wpuścił przybysza
do izby.
- Jestem Jan Wojciuch z Cięciny - przedstawił się.
- W ważnej sprawie idę do kraju z Węgier.
Powoli dogadywali się wymieniając nazwiska znajomych
w Cięcinie i okolicznych miejscowościach. Okna na wszelki
wypadek zostały zasłonięte kocami.
Wojciuch nie zwlekał ze sprawami zasadniczymi. Chodziło
o to, by w domu
do cholery, nie otwierasz? - syknął tuż przy<br>szybie. - Zaraz ci wszystko wyjaśnię...<br> Okno, zwolnione z haczyka, otworzyło się.<br> - Słuchaj, bracie - przemówił Wojciuch - wpuść mnie<br>do środka, zaraz ci wszystko wyjaśnię. Mnie tu skierował do<br>ciebie Hudec z Twardoszyna. Nazywasz się Duszak, prawda?<br> - Duszak, co nie ma być prawda.<br> Gospodarz, jeszcze nie całkiem uspokojony, wpuścił przybysza<br>do izby.<br> - Jestem Jan Wojciuch z Cięciny - przedstawił się.<br>- W ważnej sprawie idę do kraju z Węgier.<br> Powoli dogadywali się wymieniając nazwiska znajomych<br>w Cięcinie i okolicznych miejscowościach. Okna na wszelki<br>wypadek zostały zasłonięte kocami.<br> Wojciuch nie zwlekał ze sprawami zasadniczymi. Chodziło<br>o to, by w domu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego