całkiem obcym, gołym facetem! Artur T., niewiele myśląc (także i pod tym względem dobrali się z Wiolą), złapał więc tego faceta za włosy, ściągnął z łóżka, po czym - przyłożywszy mu po drodze parę kopów - wywlókł z mieszkania i wyrzucił na wycieraczkę. Drzwi zamknął i pognał do Wioli - zszokowanej, bo jeszcze nie całkiem oprzytomniałej, ale już zdającej sobie sprawę z tego, że sytuacja wygląda paskudnie. Ją też wywlókł z łóżka i kilka razy przyłożył na odlew tak mocno, że aż Wioli śliczną, potarganą główkę odrzuciło na bok.<br>Oczywiście dla zasady zaczęła wrzeszczeć i wołać pomocy, ale dobrze wiedziała, że to nie podziała na