nie tylko wyrzucać z uczelni i zamykać do pudła, ale jeszcze obciążać wstecz kosztami edukacji, skoro tak się odwdzięczają za dobrodziejstwo darmowej oświaty. Sama Milena przytoczyła mi ten matczyny pogląd, gdy rozmawialiśmy kiedyś o Marcu, i to trochę tak, jakby był jednym z wielu dopuszczalnych, może nieco skrajnym, ale przecież nie całkiem niesłusznym. Wyraziłem oburzenie, więc od razu zmieniła temat, zresztą nie interesowała się polityką, zostawiając mi to poletko walkowerem. Mogła sobie na ten luksus pozwolić, skoro na pozostałych poletkach tak bardzo była górą.<br>Teraz mówi pogardliwie "kacyki", a kimże byli ci, z którymi tak upojnie bawiła się na sylwestra, jeśli nie