biedoty, która siedzi w nie opalonych izbach. Toteż was pytam: kto tę zgodę inkasuje?<br>Marusik mówił wolno, bez żadnego uniesienia, jakby dzieciom wykładał rachunki. Jasny był, jakiś widny. Oczy mu <page nr=55> <br>się świeciły: podoba się wam to czy nie, ale jak to odjąć od tego, to wypadnie tamto - i na to nie ma rady! Gdy wreszcie zapytał: "Kto tę zgodę inkasuje?" to, można powiedzieć, w łeb ich lekko stuknął.<br>Patrzyli w osłupieniu na jego usta, czy sam nie odpowie, a gdy usiadł, ocknęli się i taki podnieśli wrzask, że nic nie można było zrozumieć. Dopiero jeden dorwał się do głosu krzycząc, że nie wolno