z prowincjonalnego klubu nie bardzo miał drogę w świat, a rzucanie patykiem - patyk, tak nazywał oszczep - było dla niego równie ważne jak Ewa, może nawet ważniejsze?... Przez jakiś czas, żeby nie drażnić klubowych bonzów, spotykali się z Ewą potajemnie... Niebawem wygrał jakieś najsłynniejsze zawody, przeniósł do lepszego klubu, tam nikt nie śmiał ingerować w jego osobiste sprawy. On poczuł się sławny i już zupełnie nie dbał o szkołę... Nie, nie był mężczyzną dla Ewy...<br>- Widocznie był, skoro go kochała.<br>- Co mogło zostać z ich miłości po paru latach? Po ślubie przeżyła z nim niepełny rok, życiem żony marynarza. Każde spotkanie, święto. Nigdy