Typ tekstu: Książka
Autor: Górska Halina
Tytuł: Druga brama
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1935
pociągnął
oślinionym palcem lub której nie polizałby językiem.
Toteż kiedy nareszcie przybywali do ogrodu, nie wyglądali
wcale pociągająco. Matki, bony i niańki odsuwały
ich z przestrachem, gdy malcy cisnęli się do zabawy z innymi
dziećmi.

W Adeli, gdy to widziała, wszystko aż się przewracało
ze złości i upokorzenia.

- Żebyście mi nie śmiały pchać się do
tamtych bachorów! - zapowiadała im groźnie. - Bez
łaski Ogród Saski!

Ale "tamte bachory" posiadały lalki, piłki, skakanki,
koła i tysiące innych cudów, które dzieci Adeli
znały tylko z szyb wystawowych. Nie było więc nawet
mowy o posłuszeństwie.

- Ach, żeby nie te spacery, toby człowiekowi było
lżej żyć na
pociągnął <br>oślinionym palcem lub której nie polizałby językiem. <br>Toteż kiedy nareszcie przybywali do ogrodu, nie wyglądali <br>wcale pociągająco. Matki, bony i niańki odsuwały <br>ich z przestrachem, gdy malcy cisnęli się do zabawy z innymi <br>dziećmi. <br><br>W Adeli, gdy to widziała, wszystko aż się przewracało <br>ze złości i upokorzenia. <br><br>- Żebyście mi nie śmiały pchać się do <br>tamtych bachorów! - zapowiadała im groźnie. - Bez <br>łaski Ogród Saski! <br><br>Ale "tamte bachory" posiadały lalki, piłki, skakanki, <br>koła i tysiące innych cudów, które dzieci Adeli <br>znały tylko z szyb wystawowych. Nie było więc nawet <br>mowy o posłuszeństwie. <br><br>- Ach, żeby nie te spacery, toby człowiekowi było <br>lżej żyć na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego