Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
w korytarzu. Spoza zamkniętych drzwi pokoiku na górce wyraźnie dolatywały nerwowe sygnały krótkofalówki, drobne jak jęk rzeczy rozpaczającej całą swą martwą istotą.
- Dziś będą grać długo. Podają do Anglii całą listę rozstrzelanych mruknął Zygmunt.
Stali w oknie korytarza, wychodzącym na zalaną księżycem ulicę. Zygmunt był blady.
- Słuchaj - zaszeptał gwałtownie. - Obciach nie z tej ziemi! Była może szósta godzina... O której byliśmy już gotowi z tym twoim Górą na Poznańskiej?
- O trzeciej...
- No, to dwie godziny potem, jak wróciłem do domu. Schowałem to wszystko... I tę listę byłych więźniów, od której się zaczęło. Mogła być szósta. Dzwoni telefon. Junosza, żebym był natychmiast u niego. Że
w korytarzu. Spoza zamkniętych drzwi pokoiku na górce wyraźnie dolatywały nerwowe sygnały krótkofalówki, drobne jak jęk rzeczy rozpaczającej całą swą martwą istotą.<br>- Dziś będą grać długo. Podają do Anglii całą listę rozstrzelanych mruknął Zygmunt.<br>&lt;page nr=131&gt; Stali w oknie korytarza, wychodzącym na zalaną księżycem ulicę. Zygmunt był blady.<br>- Słuchaj - zaszeptał gwałtownie. - Obciach nie z tej ziemi! Była może szósta godzina... O której byliśmy już gotowi z tym twoim Górą na Poznańskiej?<br>- O trzeciej...<br>- No, to dwie godziny potem, jak wróciłem do domu. Schowałem to wszystko... I tę listę byłych więźniów, od której się zaczęło. Mogła być szósta. Dzwoni telefon. Junosza, żebym był natychmiast u niego. Że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego