Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 7-8
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1964
skorygować, ale to beznadziejna robota".
Według Mrozowskiego, na Dobrej piło się właściwie co dzień. I to jak! - nie jakąś tam zwykłą wódę - z reguły wódki gatunkowe. "Wyjął z kieszeni pół litra cytrynówki" (str. 57). "Napijemy się, co? Mam tu jakiś spirytusik!" (str. 61), "nalewałem jakąś słodką wódkę" (str. 75), "wróciłem niebawem z żytniówką" (str. 68). I tak stale. A francuskiego koniaczku i szampana nie było? Oczywiste bzdury! Piło się czystą, wyborową, a jeżeli z pieniędzmi było bardzo źle, Rozalia przynosiła butelkę z "granatową kartką". Bronek Michalski zaczął z czasem, gdy już zjawiały się pierwsze groźne oznaki delirium tremens, upijać się spirytusem
skorygować, ale to beznadziejna robota"&lt;/&gt;.<br>&lt;page nr=46&gt; Według Mrozowskiego, na Dobrej piło się właściwie co dzień. I to jak! - nie jakąś tam zwykłą wódę - z reguły wódki gatunkowe. "Wyjął z kieszeni pół litra cytrynówki" (str. 57). "Napijemy się, co? Mam tu jakiś &lt;orig&gt;spirytusik&lt;/&gt;!" (str. 61), "nalewałem jakąś słodką wódkę" (str. 75), "wróciłem niebawem z żytniówką" (str. 68). I tak stale. A francuskiego &lt;orig&gt;koniaczku&lt;/&gt; i szampana nie było? Oczywiste bzdury! Piło się czystą, wyborową, a jeżeli z pieniędzmi było bardzo źle, Rozalia przynosiła butelkę z "granatową kartką". Bronek Michalski zaczął z czasem, gdy już zjawiały się pierwsze groźne oznaki delirium tremens, upijać się spirytusem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego