Mikołaj, z furą prezentów, czy za tym nie kryje się coś pokrętnego? Sprzedać się za furę kradzionego drewna, żyć pod strachem? Przyjdzie granatowy albo żandarm i zapyta o asygnatę. Co wtedy powie, że dostał ot tak, z dobrego serca, od wdzięcznego czytelnika. Hrehorowi chodziła z przejęcia koścista grdyka. Wysunął się, niechlujnie, róg bladoniebieskiej koszuli. Kim on jest, fikuśny sobiepanek, wiejski pastuch, wiecowy krzykacz, kąśliwy krętacz, chłopski filozof. Przychodzi i niby nic, chce się układać, więcej, być partnerem. Nie, tak być nie powinno, tej oferty nie przyjmie, nie będzie się wysługiwał sowieciarzom, Hrehor to agent, szpion, kto wie, może szef jaczejki, u