Ona całkiem z innej beczki. Przy okazji. Męża swego jadem otruła z miłośnikiem w zmowie. Miłośnik uszedł, gdyby nie to, też by na stosie stał. <br>- Wylazło zaś ninie szydło z wora - wtrącił się chudy typ w filcowej czapce, gładko przylegającej do czaszki. - Boć to jej drugi mąż, Ehrlichowej znaczy. Pierwszego niechybnie też otruła, jędza. <br>- Może otruła, może nie otruła, na dwoje babka wróżyła - włączyła się do dysputy gruba mieszczka w haftowanym półkożuszku. - Powiadają, ten poprzedni na śmierć się zapił. Szewc był.<br><gap reason="sampling"><br><br>- Pozwól, młodzieńcze - powiedział Otto Beess, kanonik od świętego Jana Chrzciciela, prepozyt wrocławskiej kapituły. - Pozwól, że pokrótce zrekapituluję, coś mi tu