Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
to powiedziałam. Zapomnijmy o tym. Szkoda takiego wieczoru... Carpediem. Ławi momient! To doprawdy sztuka. Przynajmniej nam nic innego nie pozostało. Ale wspominał pan, panie inżynierze, o pewnej Polce w swoim życiu. Zaspokoi pan kobiecą ciekawość?
- Wspominałem? Może i wspominałem... Czyżbym powiedział, że... cokolwiek znaczyła w moim kiepskim żywocie? To doprawdy niecna skłonność do przesady. Nic więcej... Widzi pani, to jest chiński wzór - mówił wodząc palcem po narzucie. - Cienki i delikatny, można powiedzieć: ulotny, i takie mnóstwo szczegółów, drobiazgów, aż wydaje się, że Chińczyk opowiedział całe swoje życie... Tymczasem gadał, gadał, a to, co istotne, ukrył. O istotnym nawet się nie zająknął
to powiedziałam. Zapomnijmy o tym. Szkoda takiego wieczoru... Carpediem. &lt;foreign&gt;Ławi momient!&lt;/&gt; To doprawdy sztuka. Przynajmniej nam nic innego nie pozostało. Ale wspominał pan, panie inżynierze, o pewnej Polce w swoim życiu. Zaspokoi pan kobiecą ciekawość?<br>- Wspominałem? Może i wspominałem... Czyżbym powiedział, że... cokolwiek znaczyła w moim kiepskim żywocie? To doprawdy niecna skłonność do przesady. Nic więcej... Widzi pani, to jest chiński wzór - mówił wodząc palcem po narzucie. - Cienki i delikatny, można powiedzieć: ulotny, i takie mnóstwo szczegółów, drobiazgów, aż wydaje się, że Chińczyk opowiedział całe swoje życie... Tymczasem gadał, gadał, a to, co istotne, ukrył. O istotnym nawet się nie zająknął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego