Inowłodzu, że najbardziej lubi tę brzydulę. Mamusia nie umie tego zapomnieć. A i tego, że tylko dziadziuś ją kochał, bo mówił, że jest niezawodna i można z nią pogadać jak z przyjacielem. Rzadko to robił, gdyż w tygodniu pracował w biurze fabryki albo chodził po halach, a na sobotę i niedzielę wyjeżdżał do Berlina, żeby wieczorem iść do opery, a nazajutrz na przedpołudniowy koncert. I tyle go babcia Leosia widziała. Nie miała z niego za wiele pożytku, był bowiem także społecznikiem. Założył polskie gimnazjum na ulicy świętego Antoniego i żydowskie sierocińce, aż żydzi mówili o nim z niesmakiem: "Aleksander, a asymilator