sędziego poruszał się na ścianie, sięgał pułapu, spływał gwałtownie w dół, ku podłodze, znów się podnosił.<br>- Mam sąsiadów volksdeutschów - powiedział sędzia nieco ciszej, jakby w obawie, że będzie słyszany przez ścianę - ale znajdzie się rada, panie mecenasie. U mnie rzecz wykluczona. Ci Niemcy obok, a także dozorca domu to człowiek niegodziwy! Ale rada się znajdzie.<br>Adwokat Fichtelbaum nalegał szeleszczącym głosem.<br>- Może już więcej nie będę mógł się połączyć, panie sędzio. Mam godnego zaufania człowieka, który przeprowadzi. Błagam o adres, błagam o adres! Będą potrzebne papiery...<br>- Ja to rozumiem - rzekł sędzia. - Proszę się nie kłopotać o takie sprawy. Adres, powiada pan? Niechże