Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Powódź
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1975
z wnętrza.
Gdy zgrzytały wrzeciądze, opadały sztaby żelazne i wychłodzone nocą, mroczne wnętrze ziewało otwieranymi drzwiami, zastygali w radości, perwersyjnie odwlekając chwile, gdy się napiją.
Wystarczało im niewiele: setka i duże piwo.
Wilga jąkał się i mówił bardzo mało, Kotlarski zawsze miał coś przylepione do szczeciny na szczękach, Orłoś nosił nienagannie zwinięte pod kolanami buty gumowe, przez co nabierały one muszkieterskiego wyglądu, sprany sweter i szyperską czapkę z czarnego sukna, z otokiem wytłaczanym w drobne liście dębu i czarnym, lakierowanym daszkiem.
Orłoś pracował bowiem w letnikac h i przejezdnych, którym komitywa z tak doskonałym rybakiem wydawała się godna postawienia kolejki.
Oko
z wnętrza.<br>Gdy zgrzytały wrzeciądze, opadały sztaby żelazne i wychłodzone nocą, mroczne wnętrze ziewało otwieranymi drzwiami, zastygali w radości, perwersyjnie odwlekając chwile, gdy się napiją.<br>Wystarczało im niewiele: setka i duże piwo.<br>Wilga jąkał się i mówił bardzo mało, Kotlarski zawsze miał coś przylepione do szczeciny na szczękach, Orłoś nosił nienagannie zwinięte pod kolanami buty gumowe, przez co nabierały one muszkieterskiego wyglądu, sprany sweter i szyperską czapkę z czarnego sukna, z otokiem wytłaczanym w drobne liście dębu i czarnym, lakierowanym daszkiem.<br>Orłoś pracował bowiem w letnikac h i przejezdnych, którym komitywa z tak doskonałym rybakiem wydawała się godna postawienia kolejki.<br>Oko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego