sobie cały dzień, teraz nagle stajała i zmiękła w niespodziewanym rozczuleniu. Udała zdziwienie, kiedy wstał raptem, cały w bąblach, spomiędzy pokrzyw.<br>- Co tu robisz?<br>- Czekam na ciebie.<br>- Na mnie?<br>- Jak to? Przecież pozwoliłaś, żebym ciebie odprowadzał.<br>- Ach tak. Nie myślałam, że ty jesteś taki serio. I poprawiła znowu wstążkę, która nienagannie spleciona włosami, spoczywała w idealnym porządku nad czołem.<br>- Ja jestem bardzo serio - rzekł Polek.<br>- No, no, w którą stronę idziesz?<br>- Jak zawsze w dół, w twoją stronę.<br>- No to chodźmy. Ruszyli przed siebie stromym zboczem, splamionym rudymi zaciekami mchów. Polek zdążył jeszcze dostrzec samotną postać Kękusia stojącego pośrodku drogi. Odczuł