Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
na dnie."

Rozległ się łoskot i zgrzyt złowrogi,
Pocisk wypuścił stalowe nogi,
Zatrząsł się, chwiał się przez moment spory,
Lecz samoczynne regulatory
Atomosondę wyprostowały
I alarmowe zgasły sygnały.

Tu pan Sorzewka do działań skory
Włączył od razu trzy reflektory
I atomowe spięcie uranu
Zalało światłem dno oceanu.

Stało tam miasto nieogarnione
Przed tysiącami lat zatopione.
Rzekł pan Soczewka: "O zakład idę,
Żeśmy trafili na Atlantydę!
Jakiż w tych czasach bywał budulec,
Że mógł działaniu wieków nie ulec!"

Pocisk powoli przed siebie ruszył.
Pies Kalasanty nastawił uszy,
A pan Soczewka w bezmiar czeluści
Trzy mechaniczne ręce wypuścił
I uruchomił trzy obiektywy,
Żeby
na dnie."<br><br>Rozległ się łoskot i zgrzyt złowrogi,<br>Pocisk wypuścił stalowe nogi,<br>Zatrząsł się, chwiał się przez moment spory,<br>Lecz samoczynne regulatory<br>Atomosondę wyprostowały<br>I alarmowe zgasły sygnały.<br><br>Tu pan Sorzewka do działań skory<br>Włączył od razu trzy reflektory<br>I atomowe spięcie uranu<br>Zalało światłem dno oceanu.<br><br>Stało tam miasto nieogarnione<br>Przed tysiącami lat zatopione.<br>Rzekł pan Soczewka: "O zakład idę,<br>Żeśmy trafili na Atlantydę!<br>Jakiż w tych czasach bywał budulec,<br>Że mógł działaniu wieków nie ulec!"<br><br>Pocisk powoli przed siebie ruszył.<br>Pies Kalasanty nastawił uszy,<br>A pan Soczewka w bezmiar czeluści<br>Trzy mechaniczne ręce wypuścił<br>I uruchomił trzy obiektywy,<br>Żeby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego