swoich wpuszczonych w kozaki wranglerach zdaje się być przez fotomontaż. A jednak to jej kadr, jej dom, jej dziadek. Tu czuje się jak u siebie.<br>- Danuszka - woła babcia, zjawiając się niespodziewanie a bezszelestnie, jakby była duchem zamieszkującym w którymś z mebli.<br>- Niet, babuszka. Milena.<br>Orłowska jest już bardzo stara, zupełnie niepodobna do kobiety, którą widziałem na fotografii, tylko oczy się nie zmieniły; wspaniałe, ormiańskie, takie same jak ma jej wnuczka.<br>- Milena? Nie możet byt, ty uże wzrosła?<br>- Mnie siemnadcat liet - mówi cicho, jakby przyznawała się do drobnego występku.<br>- A on twoj muż?<br>Czuję na sobie wzrok staruszki; oczy podobne z barwy