Typ tekstu: Książka
Autor: Jasieński Bruno
Tytuł: Palę Paryż
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1929
czerwona głownia mózg wyrzucać zaczęły miarowe pompy snu.
Po miesiącu wżył się, przywykł. Od razów, kaszlu i wycia, od gryzącego tumanu puchu nie kręciło mu się więcej w głowie. Oczy zza kraty rzęs patrzyły spokojnie i surowo. Zabrał się gorliwie do pracy: organizować kółko. Było to niesłychanie trudne. Za dnia niepodobna zamienić z nikim słowa. Każdy krok - wymierzony i przewidziany .
Wieczorem, po pracy, padający ze zmęczeni robotnicy słuchali nie rozumiejąc.
Próbował zagadywać w dni świąteczne. Starsi robotnicy bojaźliwie spozierali na niego spode łba. W fabryce obawiali się nawet westchnąć głośniej. Za lada słowo, co dopiero za jawny opór - wypędzano precz. Jakże
czerwona głownia mózg wyrzucać zaczęły miarowe pompy snu.<br>Po miesiącu wżył się, przywykł. Od razów, kaszlu i wycia, od gryzącego tumanu puchu nie kręciło mu się więcej w głowie. Oczy zza kraty rzęs patrzyły spokojnie i surowo. Zabrał się gorliwie do pracy: organizować kółko. Było to niesłychanie trudne. Za dnia niepodobna zamienić z nikim słowa. Każdy krok - wymierzony i przewidziany &lt;page nr=97&gt;.<br> Wieczorem, po pracy, padający ze zmęczeni robotnicy słuchali nie rozumiejąc.<br>Próbował zagadywać w dni świąteczne. Starsi robotnicy bojaźliwie spozierali na niego spode łba. W fabryce obawiali się nawet westchnąć głośniej. Za lada słowo, co dopiero za jawny opór - wypędzano precz. Jakże
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego